poniedziałek, 5 maja 2008

DIY skirt











spac nie moge wiec poki wena (ekhm,powiedzmy) trzyma,zasiadlam do swojej kiecki z chust. krawiectwo wysokich lotow to to nie jest, wrecz prowizorka racze powiedzialabym,ale ja jestem w miare zadowolona. jeslie chwila na maszynie,kilka porpawek,ostatnie dociagniecia i mozna bedzie w niej biegac.
ale to juz nie dzis 
 




lump






no a ja dzis na lumpach bylam i w chusty sie obkupilam!ha!
w zasadzie we dwoch bede chodzic, jedna jest do przemyslunku,a z reszta chce zrobic spodniczke,narazie zaczepilam ot tak na manekinie po uprzednim zarzuceniu ich przez gumke od spodni na sobie.

hot day






musze sie nauczyc ze podloga to nie przedluzenie szafy (choc w moim przypadku to sie chyba nie zmieni)
dzis prosto i swojsko-razem ze swojska zimowa oponka,ktora w tym roku jest niestety dosc pokazna...chce lodow czekoladowych!